wtorek, 5 maja 2015

Rozdział 2


     **Isabel**


 Mijają dni, tygodnie a nasz kontakt z Luke'em się coraz bardziej osłabia. Nie rozmawiamy już tak często co kiedyś. Nie chcę go stracić. Czasami myślę, że stracę z nim kontakt i stracę tez jego już na zawsze. Nie chcę już o tym wszystkim myśleć, że go stracę i będę go opłakiwać. Zapewniał mnie i ja go, że nasza miłość jest wieczna. 
  Odłożyłam laptopa na swoje miejsce i przekręciłam się na drugi bok. Próbowałam zasnąć, lecz nie dawałam rady moje myśli krążyły w okół niego. Liczył się tylko Luke, nikt więcej.
Zasnęłam tak koło godziny 5 nad ranem. Gdy budzik zadzwonił byłam wyczerpana, chciałam dalej spać niestety szkoła wzywa. Wstałam wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wyszłam z pomieszczenia. Wzięłam torbę i spakowałam potrzebne mi rzeczy do szkoły. Zgarnęłam jeszcze telefon z pułki i zbiegłam na dół. Weszłam do kuchni, na stojąco zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. 
Ze słuchawkami w uszach szłam do szkoły, patrzyłam się na chodnik. Nie zwracałam uwagi na przechodniów. Do puki ktoś na mnie nie wpadł. Wyciągnęłam słuchawkę z ucha i popatrzyłam na tę osobę. 
   -Przepraszam, nie chciałem- powiedział chłopak o brąz włosach
   -Nic, nie szkodzi- odpowiedziałam. 
Na moje słowa, na jego twarzy pojawił się uśmiech.
   -Jestem Calum, a ty?-zapytał
   -Isabel-odpowiedziała
   -Miło mi Cię poznać-powiedział i podał mi dłoń.
   -Mi też, a teraz wybacz ale śpieszę się do szkoły-odpowiedziałam
   -Kiedyś, może jeszcze na siebie wpadniemy- oznajmił i ruszył w innym kierunku

Odwróciłam się i powędrowałam w stronę szkoły. Weszłam do środka, i pokierowałam się do klasy. W środku była już Em i Harry. Podeszłam do nich, Emma przytuliła mnie do siebie. Harry'emu rzuciłam krótkie cześć  i usiadłam do ławki.
Ogarnął mnie smutek. Zazwyczaj tak miałam z rana, ale teraz to się nasila. Emma odwróciła się do mnie i spojrzała mi w oczy.
   -Co się stało?
   -Nic-odpowiedziałam szeptem
   -Przecież widzę, mnie nie okłamiesz- powiedziała
Nic jej nie odpowiedziałam, nie chciałam żeby się o mnie martwiła, że jest mi źle z powodu że nie ma obok mnie Lukeya.
    -Chodzi o Luke'a, prawda?
 Pokiwałam głową na tak, chciała jeszcze coś powiedzieć. Do klasy w samą porę wszedł nauczyciel, odetchnęłam z ulgą wiedząc że nie będzie na razie żadnego przesłuchania ze strony Em.

**Po ostatniej lekcji**

Przez wszystkie przerwy starałam się nie odpowiadać na pytania przyjaciółki, zazwyczaj wzruszałam ramionami. 
I tyle starczyło żeby mnie zostawiła, bo chcę być sama. 
A teraz wiem że nie odpuści mi tego. Wyszłam zza rogu i ruszyłam do wyjścia, chciałam wyjść szybko żeby mnie nie zobaczyła. Jednak nie udało się to, za mną usłyszałam ją wołającą mnie przyśpieszyłam udając że jej nie słyszę.
Dogoniła mnie i złapała za ramię.
   -Nie ignoruj mnie Isabel. Chcę Ci pomóc-powiedziała
   -Po co mi pomoc nic mi nie jest Emmo, i daj już spokój to moja sprawa- Odpowiedziałam i wyszłam ze szkoły

Nie śpieszyło mi się za bardzo do domu, pewnie i tak mam jest w pracy. Poczułam wibrację komórki w kieszeni spodni. 
Wyciągnęłam go szybko i spojrzałam na wyświetlacz.
Widniało zdjęcie Luke'a, serce szybciej mi zabiło. Odebrałam i przyłożyłam go do ucha.
     -Cześć kochanie-powiedział wesołym głosem
     -Hej Lukey-odpowiedziałam, tak bardzo cieszyłam się że słysze jego głos.
     -Co słychać u mojego skarba?
     -Nie jest najlepiej-oznajmiłam mu
     -A to czemu? Znowu się tym martwisz że stracimy ten kontakt?
Nie odpowiedziałam mu, bo dobrze znał tą odpowiedź.
    -Isabel, nie stracimy kontaktu, pamiętaj o tym. Ja już muszę kończyć. Do usłyszenia Kochanie. Kocham Cię!-powiedział i rozłączył połączenie
Nie zdążyłam nawet mu odpowiedzieć.

A może to co mówi jest prawdą i nie powinnam tak tego przeżywać. Ehh już sama nie wiem co o tym myśleć. Weszłam do domu, jednak moim oczekiwaniom że mamy nie będzie ona jednak była. W kuchni podeszłam do niej i przytuliłam się, wiedziała o co mi chodzi, nic nie mówiła nie potrzebne były nam słowa żeby sie porozumieć. Mama wiedziała dużo, więcej niż Emma. 

Odeszłam od mamy i poszłam na górę, rzuciłam torbę na łóżko i usiadłam na środku. Postanowiłam że odrobię lekcje by zająć czymś swoje myśli. Po niecałej godzinie zeszłam na dół.
    -Isabel pójdziesz po zakupy?-zapytała mnie mama
    -Tak pójdę- odpowiedziałam i poszłam ubrać buty.
Wzięłam pieniądze i listę z zakupami i ruszyłam do marketu. 

~~**~~

Chodziłam pomiędzy regałami wrzucając poszczególne produkty do koszyka. Stanęłam na palcach by dosięgnąć butelkę. Gdy ktoś powiedział mi do ucha:
   -Cześć Isabel
Z zaskoczenia aż podskoczyłam, a butelka mi upadłam ale na szczęście nie pękła . Odwróciłam się do niego. Zdziwiłam się ze prze de mną stoi Calum.
  -Przepraszam Cię, nie chciałem Cię wystraszyć-tłumaczył
  -Okey, nic się takiego nie stało-stwierdziłam 
Podniosłam butelkę i włożyłam do koszyka. Spojrzałam na niego a ten głupkowato się uśmiechał.
   -Dobrze się czujesz?-zapytałam
   -Wyśmienicie
Poszłam do kasy, stałam w kolejce. On za mną przyszedł i gapił się na mnie jak w jakiś obrazek. Obróciłam się do niego plecami zapłaciłam za zakupy i wyszłam.

W drodze do domu obracałam się kilka razy czy aby za mną nie szedł. Na początku szedł, później dopiero skręcił w inną uliczkę. Powoli myślałam że  to jakiś psychol czy coś. 
Weszłam do domu położyłam zakupy i poszłam do pokoju. W środku sięgnęłam po książkę i wyszłam na balkon. Usiadłam na chłodne płytki i pochłonęłam się w lekturze. 
Gdy tylko się ściemniło, weszłam do pokoju, odłożyłam książkę. Usiadłam na łóżku wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Luke'a. 
    "Przeprasza, nie ma takiego numeru"
Usłyszałam to i nie mogłam uwierzyć, jak to numer nie istnieje. Próbowałam jeszcze parę razy nic to samo, zaczynałam panikować. Zmienił numer, nie powiadomił mnie o tym nic. 
Szybko włączyłam laptopa by sprawdzić, czy jego konto nadal istnieje. Modliłam się o to w duchu. Zalogowałam się na portal. Po moich policzkach spływały słone łzy. Nie ma, konto zostało usunięte. Czemu on to zrobił?
Jak on mógł, mówił przysięgał miłość na zawsze. To był totalny blef. 

Zbiegłam na dół, mama siedziała w kuchni. Od razu się do niej przytuliłam, nie mogłam powstrzymać łez.
    -Isabel, co się stało?
    -On zerwał kontakt, nic  wszystko numer zmienił, usunął konta na portalach wszystko. Mamo czemu on to zrobił?
Przecież tak go kocham. Mówił że miłość na zawsze-płakałam w ramiona 
    -Ciii Izzy, uspokój się. Kochanie, nie płacz mi tu już. Otrzyj łzy. Mogło mu się coś przydarzyło, nie wiesz tego. Mówił że Cię  kocha, tych słów nie rzuca się od tak na wiatr. Nie płacz, jeszcze Cię zaskoczy. - powiedziała to i przytuliła mnie do siebie mocniej.
Łzy cały czas leciały mi po policzkach. Nie docierały słowa mojej matki do mnie. A może ma racje a ja myślę jak jakaś histeryczka.
   -Dziękuje Ci mamuś., ja idę do siebie Kocham Cię-powiedziałam i otarłam policzki.
   -Tylko nie płacz-odpowiedziała i popatrzyła się na mnie z troską w oczach.
Ta łatwo jej mówić, uśmiechnęłam się do niej.

Leżałam w łóżku, nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o Lukasie. Czemu to zrobił i jaki miał do tego powód.
Zasnęłam 2 godziny przed budzikiem, wstałam z ledwością z łóżka. Wyglądałam jak typowe zombie. 
Ubrałam się w jakieś przypadkowe ciuchy, spakowałam książki do torby wzięłam telefon i zeszłam na dół do kuchni. Mama była już w pracy, wypiłam herbatę i zjadłam kanapkę. 
Ubrałam buty i wyszłam z domu. 
Byłam taka nie wyspana, chciałam iść spać i nie obudzić się już. 
Weszłam do szkoły i poszłam do klasy. Wszyscy patrzyli się na mnie jak na jakiegoś dziwoląga. Miałam to gdzieś.

Podeszłam do Em i mocno się do niej przytuliłam, nie chciałam jej puszczać.
   -Ej Isabel co się stało?-wyszeptała mi do ucha
   -Straciłam go na zawsze-odpowiedziałam jej i momentalnie poleciały mi łzy.
   -Och, skarbie nie płacz proszę Cię. Porozmawiamy później.- odpowiedziała i dalej mnie przytulała do siebie.
Na lekcjach byłam nie przytomna, nie zwracałam uwagi na nauczycieli ani na nikogo innego. Chciałam mieć przy sobie tego jedynego mężczyznę, którego kocham ponad życie.



_______________________________________






3 komentarze:

  1. Oczywiscie BOSKI <3 He he <3 No wiec czekam na next :* Luke och on mnie po prostu zirytowal tym zachowaniem..... oby mial powod bo mu jaja utne :D No wiec weny misia :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko jak zawsze boski czekam na następny. Więcej weny pigwinku <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny *-* zastanawia mnie tylko zachowanie Luke'a... co się takiego stało, że zerwał kontakt, mimo, że zapewniał Isabel, że ją bardzo kocha i że nie stracą kontaktu...? O.o zastanawiające... No nic mam nadzieję, że wytłumaczenie tego czynu będzie w następnych rozdziałach :) Czekam na next XD I życzę weny ;*
    /A

    OdpowiedzUsuń